sobota, 11 grudnia 2010

Marzenia się spełniają - czyli jest nas 3

Tyle tutaj zaległości, tyle się wydarzyło że aż za dużo żeby wszystko opisać :)
Nowiny to takie że mój pies jest bardziej ogarnięty, na spacerze pięknie się słucha, wybija się od pleców ( 8) ) mamy szlaban agilitowy przez pogodę ale największa zmiana to taka że jest nas 3!
Tak moi drodzy. Marzenia się spełniają, te najskrytsze i największe. Nigdy nie można w nie wątpić, ani na chwilę. Trzeba do nich dążyć i je realizować a przede wszystkim wierzyć w nie!



No ale trochę więcej o Młodej.
Jej rodzice to Sisi - Darsy Dajavera

oraz Jet - Lobik z Porządnej Rodziny

a 7.10.2010 roku

Tia- Jetta The Dream Of Speed True Story !



Dzisiaj mijają dokładnie 2 tygodnie odkąd jest z nami. Jest bardzo fajnym szczonkiem który potrafi się co raz ładniej wyciszać. Bardzo ( pozytywnie ) zadziwia mnie jej skupienie jak na takiego malucha. Jest kochaną rozrabiaką ale przy tym pojętną ( siad, leżeć, obroty w prawo oraz w lewo mamy już mniej więcej opanowane podobnie jak ósemka pomiędzy nogami:) )
Z Oskarem dogaduje się bez problemów z Szilą raczej też ale na wspólne harce to trzeba raczej zaczekać aż Młoda podrośnie bo Szi na pewno nie jest stworzona do zabawy ze szczeniaczkami ;)
Z ludźmi, psami ma świetny kontakt niczego się nie boi, jest bardzo otwarta i przyjacielska. Obecnie ćwiczymy nad mijaniem ludzi i wychodzi co raz lepiej ( w minioną niedzielę byłyśmy pod centrum handlowym z którego wychodzi i wchodzili ludzie a Tia wpatrywała się w oczy, ignorując ludzi i psy a u mnie mina była taka :O )
Co nie co można zobaczyć na filmiku

http://www.youtube.com/watch?v=D9BIqH4iqXQ - oczywiście kochane ytb musiało wyłączyć dźwięk -,-

tak więc tutaj z dźwiękiem

http://img443.imageshack.us/i/h8v.mp4/

Pozdrawiamy i uciekamy na dwór ! ;)

środa, 15 września 2010

To nie jest Nasz koniec ! ;)

Boże, jaki wstyd znowu długo nie pisałam... No ale zakończenie wakacji, szkoła misja zajmuje dużo czasu :P
No więc tak po kolei :
1.
28. sierpnia zrobiliśmy klubowe zakończenie wakacji :D Co prawda była nas tylko trójka - ci którzy nigdzie akurat nie wyjechali, nie rozchorowali się ;) Było świetnie oprócz tego że przywitał nas widok rozkopanego terenu... Najpierw poćwiczyliśmy slalom gdy nasi rodzice rozpalali grilla. Oczywiście jak zawsze nie udało nam się zrobić prostego slalomu no ale poćwiczyłam pare razy z Szilą na tyle ile się dało efekt - nie byłam z tego zadowolona. Później z dziewczynami poszłyśmy z przeszkodami na boisko. Był to również pierwszy trening kiedy Szi skała tyczki na ziemi czego nie mogła zrozumieć przez co zwolniła i nie wysyłała się... Ale i tak byłam zadowolona:)
Na dowód tego mamy filmik. ( KLIK ! )
Po treningu zabrałyśmy do nas Negrowe gdzie przez resztę dnia i poniedziałek leniuchowałyśmy, łaziłyśmy po mieście, chodziłyśmy na spacer w piżamach, ah no i wizyta w sklepie PCV oraz zoologicznym. A to zmierza do.... punktu drugiego :P

2.
31 sierpnia spędziłyśmy dzień na agilitowym zakończeniu wakacji w klubie agility FAST DOGS pod okiem Jelle. Było bardzo fajnie, atmosfera jak zawsze świetna oraz bardzo cenne rady za co bardzo wszystkim dziękuję:)
Tym razem Szi skakała na S i widziałam dużą różnicę - wysyła się, przyśpieszyła i miała o wiele większą frajdę. Ale tak największą radością dla mnie było to że Szila : robiła bez problemów goleniowską kładkę oraz huśtawkę ;o co kiedyś było nie możliwe. Nie można również zapomnieć o pięknym slalomie wyszło jej o wiele ładniej niż w niedzielę w torku za każdym razem mi bardzo ładnie wchodziła i nie wybijała się z super tempem:)







Zdjęcia autorstwa Oli Świerszcz :) Czekam jeszcze na fotki i może jakiś filmik od sióstr Wołoszczyk :P

3.

5. września zostałyśmy zaproszone na pokazy sztuczek do Witnicy na dożynki ( za co jeszcze raz dziękujemy naszej drogiej Pani Ali ! :) ) posztuczkowałyśmy ( teksty gdy Szila wchodziłą mi na uda i plecy - bezcenne ! :D ) , dostałyśmy ucho i świetnego jeżyka piszczącego ( który służy nam do nauki pewnej sztuczki którą zdradzę później ;) ) spotkaliśmy ze znajomymi, obejrzeliśmy zwierzaki, zjedliśmy pizze oraz następny punkt - agilitowanie u Negrowych w ogrodzie ! :D Było suuper, kocham biegać z labem i Szilotem:) Wróciliśmy jakoś po 23 my jak i rodzice bawiliśmy się świeeetnie!



4.

12.września trening agility który był wspaniały ! super biegało mi się z Szilą i pierwszy raz na prawdę spodobało mi się jak poprowadziłam Szilę ! :D Po naszym treningu przywitaliśmy grupę początkującą :) W piątek jadę na ich trening , porobić zdjęcia :)

A oto zdjęcie naszego ( niepełnego - brakuje 3 teamów ;) ) składu :)


Czyli jakoś dajemy radę i żyjemy :) Co drugi dzień sobie co nie co sztuczkujemy, codzienne spacery i wariacje Szili - aż jestem sama na siebie zła że nie biorę aparatu, żeby to uwiecznić.
Oraz jednym z świeżych newsów jest to że Szi nauczyła się ''odbijać'' od naszego specjalnego drzewka ;)

Pozdrawiamy !

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Zmiany...

Szila jakieś 3,5 tyg. temu zaczęła kuleć na spacerze w deszczu, byliśmy pewni że sobie coś naciągnęła i podjechaliśmy do weta - ograniczenie ruchu i zero skakania. Tydzień temu pakuję rzeczy na trening Szila wstaje i piszczy od tam tej pory cały czas kulała. Nazajutrz było lepiej ale gdy wchodziliśmy do weta znowu zaczęła kuleć. Dostaliśmy tabletki i jeżeli następnego dnia będzie dobra poprawa to mogłybyśmy jechać na normalny trening i zawody. Poprawa była i to duża ale.. To jest już koniec historii Szila i agility, chciałam żeby skończyła się inaczej... Tym bardziej że jeżeli kulawizna powróci za jakiś czas znowu - prześwietlenie i prawdopodobnie blokady. Za bardzo się boję że to może powrócić, coś może się pogorszyć. Jednakże obie pokochałyśmy agility, więc nie wytrzymałym i pojechałam jeszcze raz do weta. Rozmawiałam z nim dość długo na temat powrotu agility. I można powiedzieć że wyciągnęłam taki hm... kompromis (?) Szilot będzie rekreacyjnie biegać na torze ale tylko na strefach, slalomie, tunelach czyli tych elementach nieskokowych.
Ten sezon miał być ostatnim takim pełnym agilitowym sezonem, właśnie powinniśmy być na seminarium, za 4 dni powinniśmy jechać na zawody do Wrocławia, następnie na zakończenie wakacji do Goleniowa w pełni agilitować ze znajomymi a pare dni później w Witnicy na pokazach sztuczek. Teraz siedzimy w domu, przebiegi we Wrocławiu będziemy oglądać na ytb i trzymać kciuki za wszystkich znajomych, w Goleniowie to będziemy raczej robić za operatora kamery, paparazzi no chyba że mój pies się przełamie do Fast Dogowiej Kładki to może sobie trochę pobiegamy w przerwach jedynie co to nie odpuścimy pokazów w Witnicy :) Bo teraz będziemy się głównie rozwijać pod tym kątem no z agility można powiedzieć ze też bo będzie nauka slalomu ponownie :P No tak się ma jak na własne życzenia spieprza się coś psu i nie idzie tego tak łatwo naprawić jak się rozwaliło a szkoda :P



I na koniec zdjęcia MOJEGO MISZCZA. Nigdy bym nie sadziła że uda nam się tak dużo zrobić i zajść tak daleko w agility. Szi uwielbia mnie zaskakiwać za co ją niesamowicie kocham.



Mój Mistrz, od niej wszystko się zaczęło. Cała pasja, klub. Bez niej nie byłoby niczego.

Jednakże mam nadzieje że pokazałyśmy z Szilą że z bernem też można coś robić, bern też może biegać na torze, robić to dobrze i mieć z tego ogromną frajdę.

poniedziałek, 19 lipca 2010

Obóz KA FORT 2010



Od 9 - 15 lipca spędzałyśmy z Szilą aktywnie dni w miejscowości położonej pod Łowiczem - Nieborowie.Jak przyjechaliśmy już czekała na nas Marta z Charliem i Pan Marek z Xinem. Belgowi szybko zaakceptowali Szilota więc poszliśmy po walizki i wpakowałyśmy się do domku, po chwili zaczęli się zjeżdżać inni. Po obiedzie mieliśmy egzamin podczas którego psy były przydzielane do grup, Szila pobiegła baaardzo ładnie ale gorzej ze mną :P Co prawda przebieg bez rzutki i błędów ale jak teraz patrzę to nie cholery nie podoba mi się jak prowadziłam Szilę, robiłam zmiany.
Następnie była kolacja, Magda podała rozkłady kto trafił do jakiej grupy i o której jest jeszcze trening. Z Szilą trafiłyśmy do grupy Basi Kruczyk. Podczas pierwszego spotkania Basia wypytywała jak idzie naszym psom na torze, na jakich etapach nauki jesteśmy, jak wychodzą strefy itp.
Początkowo treningi zaczynały się o 7 rano ale nieludzkie upały już nawet o tej godzinie były nie do wytrzymania tak więc zmieniono na nieludzką godzinę ,treningi zaczynały się od 5 rano :P Trwały po 40 min tak więc przed śniadaniem były 2 treningi a po obiedzie jeszcze jeden godzinny.
Moim zdaniem treningi były prowadzone świetnie, Basia omawiała wszystkie błędy i pokazywała jak można zrobić jedną rzecz na pare sposobów i wybrać ten który najbardziej będzie pasował. Dostałam wiele cennych lekcji, rad które na pewno nie raz mi się przydadzą nie tylko z Panią S. Szila na treningach była super skupiona, pilnowała się, ładnie aportowała. Widziałam że się stara ale co najważniejsze miała z tego zabawę, z uśmiechem na pycholu biegała. Również na obozie pierwszy raz skała 50 cm i to bez żadnych problemów ! Przez cały obóz miała tylko 3 zrzutki :) I ja nie chcąc tego przedobrzyć od czasu do czasu robiłam jej przerwy czyli nie zabierałam jej na trening dlatego że, nie chciałam żeby mi zgasła. Tak więc treningi bez Szili odbijałam sobie w mojej grupie ale i w grupie Marty z Xinem :P Chodziłam z nią na treningi i uczyłam się toru, słuchałam tego co Basia mówi do dziewczyn wyciągając z tego wnioski. Wieczorem spotykałyśmy się z dziewczynami w domkach a na początku u nas odbywały się spotkania belgowych :D Na obozie było ich najwięcej - 17 ! I tak oto codziennie byłam namawiana abym zeszła na tą dobrą drogę czyli belgową :P
Na koniec obozu odbyły się zawody obozowe w których z Szilą zajęłyśmy .... tadaamm ! III miejsce :D :D Byłam baardzo szczęśliwa z mojego maleństwa :)
Tak więc 6 dni minęło niczym pstryknięcie palcem, nie da się opisać tego wszystkiego , tych chwil, poznanych ludzi, psów, zawodów obozowych dwunożnych - uczestników jak i kadry, ogniska, zraszacza na sąsiednim boisku i '' chłopaców z budowy'' haha.

Za rok w 100 % wybieramy się ponownie tak więc mam nadzieje że mogę powiedzieć : Do zobaczenia za rok ! Albo i wcześniej :D

Zapraszam do obejrzenia filmiku!

http://www.youtube.com/watch?v=sjvBGzF0WGE

Pozdrawiamy Magda i Szila!

fot. Iza

niedziela, 18 lipca 2010

03.07.2010 Gorzów Wlkp - wystawowy piesek ?

03. lipca odbyła się Gorzowska wystawa Psów Rasowych. Tak więc dzień przed toczyły się wielkie przygotowania takie jak wyczesywanie, kąpanie mojego wiejskiego burka i pomaganie przy namiotach na terenie wystawy. Wiadomo, psy dzielą się na brudne i szczęśliwe. Szilot była ponad rok szczęśliwym psiurem a tu nagle pańcia to zmieniła. No ale nadszedł wielki dzień na miejscu byłyśmy ok. 10 przychodzimy na miejsce Aga z Fiegiem, Marysia z Pysią i Klaudia z Lavą już były. Otwieram magazyn, wsadzamy psy do klatek w środku i idziemy popatrzeć na ringi. Udało mi się spotkać z paroma znajomymi , zobaczyć psy które mnie interesowały. No ale zbliżała się godzina 12 czyli główny cel naszego przybycia tutaj, a mianowicie pokazy agility i sztuczek. ( a w jakiej innej sprawie mogłybyśmy się pojawić na wystawie ? :P ) Tak więc ustawiamy ring, znosimy przeszkody, ustawiamy tor. Zaraz słyszymy że wołają nas aby pójść po psy. Przychodzimy - samo południe ponad 30 stopni, ring na słońcu, bez odrobiny cienia, mnóstwo ludzi , mnóstwo psów, różnych odgłosów , zapachów itd.
Kolej moja i Szili, wchodzimy na tor i mimo moich wszelkich obaw Szila mnie nie zawiodła ! Pobiegła wspaniale, bez problemów, bez zrzutki odmowy i wszelkich innych wypatków jakie mogłyby się z naszym szczęściem przytrafić.
Solidne nagrodzenie bernusia po przebiegu , później biegło jeszcze pare innych psów i musiałam iść pomoc, tak więc leżeć zostań i bez problemów :D Kątem oka co róż na nią spoglądałam , obserwowała mnie cały czas ale nie ruszała się z miejsca :D Skończyło się agility, pędem do magazynu dajemy psom pić, i odpocząć jak najdłużej, ale słyszymy że już nas wołają. Idziemy wraz z Olą i Negrą. Wychodzimy na środek, leci muzyka ii.... i nici z układu :P My robiłyśmy co innego i Ola z Negrą co innego. :P Całkowity spontan, pokazy minęły mi bardzo szybko, w ogóle nie słyszałam muzyki ani gadania Oli ( ona zresztą mojego też :P ) . A Szii ? A Szii spisała się wyśmienicie, nie spodziewałam się że pójdzie tak dobrze a widziałam że upadł daje jej się we wznaki. Tak więc koniec piosenki robimy ukłon i schodzimy :D
Później podchodziło do nas dużo ludzi wypytując o moją pracę z Szilą, o nią o agility , o klub :) Było to bardzo, bardzo miłe :)

Podsumowując jestem mega dumna i bardzo zadowolona z mojego Szilota bo wiem że dała z siebie wszystko i super się spisała :)
Poniżej zdjęcia i jeszcze dzisiaj postaram się o notkę odnośnie obozu Fortowego z którego wróciłyśmy w czwartek ;)







Autorzy zdjęć: Klaudia Burzyńska , Agnieszka Marcjasz , Natalia Kropa, LadyLuna ( fbl ) Gorzowski Związek Kynologiczny.

piątek, 2 lipca 2010

Strefowanie w wydaniu Szii

Od dwóch treningów mamy w klubie strefy.
Najwięcej ćwiczyłyśmy palisadę, pare razy huśtawkę i kładkę.

Huśtawka -
Z początku Szi miała pewne obawy czy na pewno trzeba tam dalej iść. Ale dzielny z niej Szilot jest więc po 2-3 przypomnieniach co to jest huśtawka ładnie ją biegała, dzielnie zatrzymując się na środku i grzecznie czekając aż ona opadnie po czym ładnie zbiegnąć i zaliczając strefę :D
Kładka -
Za dużo jej nie ćwiczyłyśmy ale gdy Szila biegła na pełnych obrotach i mnie nie było obok to w pięknym stylu ją przeskakiwała, jednak gdy Pańcia biegła równo z pieskiem albo przed - strefa była jak najbardziej. Ale wolę nie ryzykować i będziemy się uczyć zatrzymywania z miseczką.
Palisada-
Najbardziej się jej obawiałam a jak na razie, najładniej wychodzi ! :D
Mamy bardzo ładną strefę zbieganą z zaliczeniem jej w 100 %. Ba nawet na potwierdzenie tego mamy zdjęcia ! 8)

Nawet od tyłu :P

Pisząc tą notkę wzięło mnie coś o na szybkiego zrobiłam filmik.